Archeologia szafy
Z nadzieją wyglądam przez okno i przegrupowuję zawartość szafy, powoli przygotowując się na powitanie wiosny. A po drodze natykam się na rozmaite zapomniane skarby. Jak chociażby ta czarna tunika, ozdobiona kolorowym, lekko orientalnym haftem. Wypatrzyłam ją mniej więcej dwa lata temu w jednym z praskich lumpeksów. Odłożyłam do szafy i niemal zupełnie o niej zapomniałam. Aż do niedawna. Takich radosnych odkryć uzbierało mi się jeszcze kilka, więc pewnie za jakiś czas też pojawią się na blogu. Warkoczyki już dawno rozplecione, ale wobec nieustannego oporu rzeczywistości ciągle pozostaję daleko w tyle za umykającym czasem…
szarawary – Ganga
tunika, wdzianko – lumpeks
bluzka – CHT Marywilska
chusta – stoisko z ozdobami do włosów
bransoletka, pierścionek – India Market
kolczyki – Six
Zastanawiam się, czy nie zniknąć całkiem i zamknąć blog.
Gdzie nam zniknęłaś?
No widzisz, ni znam się…:) Ale i tak fajne te warkoczyki:)
Bardzo dziękuję. 🙂 To mój ulubiony odcień fioletu. Rzeczywiście dobrze komponuje się z czernią i kolorami haftu.
ale masz cudowne szarawary, podoba mi sie ich polączenie z tuniką! 😉
Dziękuję. 🙂
piękna. idealnie do ciebie pasuje ta czerń
Dziękuję. 🙂 To warkoczyki, a nie dredloki. 😉
O, ja taką bluzkę tez chętnie znalazłabym na dnie mojej szafy:)
A dredloki fajne są…:)