Hafty polskie

Filed in Kwiaty, Maxi sukienka, Styl i stylizacja by on 19/04/2012 6 komentarzy

Takie właśnie było pierwsze określenie, jakie przyszło mi do głowy, kiedy zobaczyłam tę sukienkę. Wisiała sobie smętnie, wciśnięta w najodleglejszy kąt, całkiem porządnego skądinąd lumpeksu, odkrytego jakiś czas temu po drodze na przystanek tramwajowy. Wraz z nią nabyłam jeszcze jedną falbaniastą piękność, którą pokażę innym razem.

Nawet w największej i najlepiej zorganizowanej szafie trzeba też czasem posprzątać. Zabrałam się więc niedawno za coś w rodzaju wiosennych porządków. Przyglądając się swoim ciuchom i decydując o ich dalszym losie zdałam sobie sprawę, nie po raz pierwszy zresztą, że robię to według mniej więcej stałego stylistycznego klucza.

I z pewnością każda z nas ma jakiś kanon tego, co musi, powinna, bądź tylko chce mieć i nosić, tworząc własny, mniej lub bardziej twórczy lub odtwórczy styl. I o tym właśnie są przecież całe blogi szafiarskie. Ale czy zastanawiałyście się kiedyś, czego próżno by szukać w Waszych szafach? Czego z większą lub mniejszą pewnością nigdy nie założycie?

Choć dla niektórych osób zabrzmi to pewnie niczym herezja, ale ja na taką listę wpisałabym na pewno jeansy, których nie noszę już od wielu lat, nie tylko ze względów estetycznych, ale przede wszystkim z powodu bardzo szkodliwego dla środowiska i zdrowia pracowników (głównie w tzw. krajach rozwijających się: Chiny, Bangladesz, Turcja itp.) procesu ich produkcji. Więcej na ten temat można przeczytać np. tutaj.

Z etycznych względów staram się nie nosić również rzeczy wykonanych ze skóry, kości, rogu itp. A tak w ogóle to skórzane ciuchy, no może poza kurtkami z eko skóry, zawsze wydawały mi się trochę wulgarne. Na nie więc też nie ma miejsca w mojej szafie.

Na pewno nieprędko zobaczycie mnie również w krótkiej spódnicy czy sukience. Choć nie jestem taką purystką jak np. Baglady i dla mnie kiecka nie musi być koniecznie do  ziemi, ale jednak powinna być długa.

Kolejne moje stanowcze „nie” to tzw. motywy zwierzęce. Choć już nie wszystkie, bo np. do zebry ostatnio powoli się przekonuję. Ale klasyczne tygryski i panterki budzą we mnie niedobre skojarzenia. Przede wszystkim z tirówkami i blacharami, ale także z krągłymi niewiastami w średnim wieku, silącymi się na specyficzną, a grubo podszytą kiczem „elegancję”.

Wiem, że niektórym w tym bardzo do twarzy, ale ja nie założę i już! Moją zdecydowaną niechęć budzą również niektóre jaskrawe, neonowe kolory, przede wszystkim zielony, różowy i żółty. Podobnie, jak wszelkiego rodzaju czapki, w których wyglądam żenująco dziecinne. Tak w skrócie przedstawia się mój szafiarski anty-kanon. A co Wy wpisałybyście na taką listę?

maxi sukienka /Vero Moda/ – lumpeks
bluzka/żakiet – lumpeks
kolczyki, pierścionek – Six
naszyjnik – Diva, %
bransoletka – Rossmann

Podobne wpisy

Tags: , ,

Comments (6)

Trackback URL | Comments RSS Feed

  1. poza tym sukienka piękna. że też u mnie w sh takich nie ma.

  2. u mnie w szafie też nie uświadczysz jeansów. nie ma i już. może znajdą się z dwie sztuki przypominające je z daleka wyglądem – ale to nie jeans. nie lubie bo są takie grube i sztywne. poza tym nijakie. wcale nie pasują do wszystkiego.
    jeansów nie znajdziesz też w szafie R. nie ma żadnych.
    za to moim planem jest posiadanie jak największej ilości spódnic. raczej do ziemii bo w takich czuję sie najlepiej. jeśli już spodnie to allbo szarawary albo bojówki z masą kieszeni i pasków.

  3. Antica pisze:

    Dziękuję. Mnie również. 🙂

  4. Sylwiak pisze:

    Bardzo mi się podobają te wzory 🙂

Skomentuj gryziolki (ethnodesign-blog) Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *