Jest takie miasteczko
Nazywa się Karpacz. Leży u stóp Śnieżki, najwyższego szczytu Sudetów. Powstało w XVI wieku jako osada tzw. kurzaków, czyli wypalaczy węgla drzewnego, pracujących dla huty żelaza w pobliskich Kowarach. Obecnie miejscowość utrzymuje się głównie z turystyki i ośrodków sportów zimowych. Latem jest nie mniej atrakcyjna i pełna uroku. Mieliśmy sposobność przekonać się o tym osobiście, wypoczywając tam przez tydzień na przełomie sierpnia i września.
Ze względów praktycznych na dalsze wędrówki musiałam, niestety, wdziać spodnie. Nie budziło to we mnie szczególnego entuzjazmu.
Klimat tam raczej surowy, typowo górski, a pogoda bywa zaskakująco kapryśna i zmienna. Miewałam czasem problem z doborem ciuchów.
Zdarzył się też na tyle zimny dzień, że aż musiałam wdziać gruby sweter.
Główną atrakcją Karpacza jest drewniany trzynastowieczny kościół Vang, sprowadzony z Norwegii w połowie XIX wieku. Wejście i wewnętrzne ściany świątyni pokrywają niesamowite rzeźby, pełne mitycznych postaci.
A wokół, gdzie się nie obejrzeć, wszędzie góry i lasy.
Siła górskiej rzeki, częściowo ujarzmiona na potrzeby elektrowni wodnej.
Widok z okna pensjonatu, w którym mieszkaliśmy.
W Karpaczu znajduje się również przeurocze Muzeum Zabawek i Lalek, stworzone na bazie prywatnej kolekcji mistrza pantomimy, Henryka Tomaszewskiego, wieloletniego mieszkańca miasteczka.
tunika – India Market
spodnie, torebka – lumpeks
korale – stragan uliczny
kolczyki – od znajomej jubilerki
pierścionek – Six
maxi sukienka, bransoletka – Shiva
bluzka, kolczyki – India Market
sweter – lumpeks
okulary – Rossmann
torebka – India
buty – Ambra
Podobne wpisy
Tags: Fotografia, Podróże