Pora na sukienki
To, co widać za oknem być może wiosną jeszcze nie jest, ale bliżej już do niej, niż dalej. Wiedziona tymi optymistycznymi przeczuciami, tak jak postanowiłam, rozpoczynam sezon sukienkowy.
Od wcielenia tego zamiaru w czyn nie odwiódł mnie ani siąpiący od rana deszcz, ani nawet zepsuta winda. Ten drugi fakt tylko pozornie może wydawać się błahy. Ale jeżeli mieszka się na piątym piętrze, to nad ewentualnymi konsekwencjami włożenia maxi sukienki naprawdę warto przez chwilę się zastanowić.
Dlatego zaszczytna rola debiutantki przypadła umiarkowanie długiej kiecce, znanej już z posta pt. Granice prywatności. Tym razem w wersji wygodniejszej i bardziej codziennej.
Sweterek z H&M okazał się bardzo miły w użyciu, nawet dla mojej przewrażliwionej skóry. Jedyny minus, to jasne kłaczki, którymi „ozdobił” czarną koszulkę i kurtkę. Ale od czegóż jest taki genialny wynalazek, jak lepka rolka z Rossmanna?
Naszyjnik, to świeże trofeum z wczorajszego rekonesansu po sklepach indyjskich w szeroko pojętej okolicy mojego miejsca pracy.
Jedynie kolczyki wywołują we mnie co najmniej mieszane uczucia. Gdyby moje uszy mogły w jakiś cudowny sposób przemówić własnym głosem, znacznie dosadniej wyraziłyby swoją dezaprobatę.
Niestety, nawet tak wybrednej miłośniczce kolczyków czasami zdarzają się podobne bolesne wpadki. Ale o tym, że ta nie była jednak tak do końca nieuzasadniona opowiem innym razem. Czyli, jak na serial przystało, ciąg dalszy nastąpi…
maxi sukienka /Next/ – Allegro
sweterek – H&M, %
koszulka – od Mamy
chustka/szal – India Market
kolczyki – Parfois
bransoletka, pierścionek – Shiva
naszyjnik – India Market
Podobne wpisy
Tags: Biżuteria, Kolczyki, Maxi sukienka, Naszyjnik
Dziękuję. Oj, nie raz już zdarzył mi się taki taniec-poplątaniec na schodach. Ale tylko raz skończyło się poważnym rozerwaniem sukienki. A, jeszcze jedna spódnica ucierpiała w ten sposób. Ale wtedy to ktoś mi na nią nadepnął, gdy wysiadałam z tramwaju. A po indyjską biżuterię zapraszam do stolicy. ;)Tu jest w czym wybierać.
Sukienka piękna. Bardzo mi sie podobają takie z zawiłymi wzorami. Schody jak piszesz bywaja zabójcze – zwłaszcza w długiej kiecce objuczona torbą i siatami zakupów. Można czasem sie zaplątać i potknąć o własną sukienkę 😉 (co prawda mam tylko na pierwsze piętro więc u mnie jakby zagrożenie mniejsze). Ale najbardziej podoba mi sie naszyjnik. Boski. Naprawdę zaczyna mnie wściekać sytuacja z India Shopami w Poznaniu – za mało ich tu.
Ta również jest kiepsko uszyta. Musiałam poprawić i zszyć jej dekolt, a także wyrównać i skrócić szelki, żeby nabrała jako takiego wyglądu. Na szczęście jest bardzo wygodna.
a ja miałam podobną ale miała źle uszyty dekolt, potem zaczęłam ją przerabiać, ale coś nie wyszło i skonała:/
baglady: Sukienkę kupiłam kilka miesięcy temu, ale niestety, nie pamiętam dokładnie kiedy. Bardzo dziękuję! Nie chcę, żeby to zabrzmiało jakoś bałwochwalczo, ale taki komplement z Twoich ust ma dla mnie szczególną wartość. Pierwotny pomysł to były dredki. Ale doszłam do wniosku, że warkoczyki jednak bardziej mi się podobają. Ojej, ale tak serio, znalazłabyś dla mnie czas?! Mogę Cię trochę w tej sprawie pomęczyć mailowo? 🙂
Fallka: Spódnice noszę raczej obszerne i rozkloszowane, więc tu tragedii raczej nie ma. Ale maxi sukienki, zwłaszcza te nieco węższe, nie raz już wystawiły mnie na ciężką próbę. Zagrożenie tkwi czasem również w samych schodach. Jeśli są wysokie i bardzo strome, to rzeczywiście może być niebezpiecznie. Jest jeszcze jeden problem: mam lęk wysokości, który właśnie na schodach objawia się szczególnie intensywnie. 🙁
długie spódnice + schody to zdecydowanie kiepskie połączenie 😉 wiem dobrze, bo moja uczelnia składa się głównie ze schodów i czasem, idąc na obcasach, z torbą i wiolonczelą nie sposób się nie potknąć 😉
a dawno kupiłas tą sukienke:)? bo tak mi sie kojarzy ze widzialam ja na allegro. pieknie wygladasz!!
ps.wyczytalam u gryziolki, ze marza ci sie warkoczyki-zapraszam po szafiarskiej znajomosci w takim razie:)mysle, ze by ci pasowaly!