Praski piątek
Gdybym z jakiegoś powodu zapomniała, jaki dziś mamy dzień tygodnia, to i tak Praga i jej mieszkańcy skwapliwie mi o tym przypomną. Nie wiem, jakie panują zwyczaje w innych dzielnicach stolicy, tudzież w innych polskich miastach, ale tu w piątek wszystko nagle zwalnia tempo.
Już w piątkowe przedpołudnie można zobaczyć stojące niemal na środku chodnika lub jednego z licznych tu podwórek, duety i mniej lub bardziej liczne grupki, dość emocjonalnie wymieniające nowiny i poglądy.
Gdy dzień chyli się ku końcowi, praskie środki komunikacji miejskiej, przystanki, murki i wszelkie zakamarki, gdzie tylko da się przysiąść, zamieniają się w tłoczne kluby dyskusyjne, w których żar debat i sporów jest obficie podsycany rozmaitymi wynalazkami przemysłu alkoholowego.
Stężenie oparów bywa czasem tak intensywne, że stan bliski upojeniu gwarantuje już sama wieczorna podróż jednym z jadących na Pragę tramwajów. Zaangażowanym w tą swoistą sąsiedzką integrację prażanom bynajmniej nie przeszkadza szybko zapadający jesienny zmierzch.
Mnie niestety niedobór światła dziennego zmusił do powrotu do tradycji sesji mieszkaniowych. Co prawda ten zestaw został uwieczniony w jeden z wrześniowych piątków, ale pogoda wciąż jest na tyle łaskawa, że nadal go noszę, eksperymentując z różnymi wariantami i dodatkami.
maksi sukienka /Atmosphere/ – Allegro
wdzianko /F&F/ – lumpeks
koszulka – lumpeks
szal – prezent
kolczyki – Ambra
naszyjnik – stragan uliczny
pierścionek – Ganga
bransoletki – India Market
torebka – Bastetlady
Podobne wpisy
Tags: Maxi sukienka, Nasza Praga, Torebka, Turban, Warkoczyki
Coś w tym jest… 😉 U mnie w pracy koleżanki też pytają, kiedy znów będę „mieć coś nowego na głowie”. 😉
To sie nazywa telepatia 😉 ja tez chwilowo bez dredów. ale moi przełożeni domagają się ich powrotu.
gryziolki: Dziękuję. Warkoczyki już zdjęte, ale zbieram się do powtórki. A fiolety bardzo lubię i noszę dość często, choć tej jesieni chyba mniej intensywnie, niż zazwyczaj. Mnie takie przygody w drodze do i z pracy (jeszcze??) nie spotkały… 😉
Izaraj: Bardzo dziękuję. Tak, czarno-białe fotografie mają specyficzny klimat. 🙂
Piękne kolory i fajne zestawienie:) Ale coś te czarno-białe zdjęcia mają w sobie, jakąs magie, styl, nostalgię…
Oj, żeby tylko na Pradze 😉 Widzę że wszędzie zwyczaje podobne. Poznań, środek miasta, niedziela, około 21-szej, tramwaj, jadę do pracy na nocną zmianę (jak jeszcze miałam nocne zmiany), ubrana jestem w szarawary, jakąś bluzę dresową i trampki – bo w końcu w robocie w nocy nikt nas nie ogląda zbytnio więc ma być wygodnie… i przysiada się do mnie żulik od którego tak wionęło nieprzetrawionym alkoholem że zaczęło mnie mdlić, coś tam do mnie mamrotał ale miałam słuchawki na uszach. w końcu w perspektywie ośmiu godzin na nocce z bolącą głową od tego smrodu warknęłam na cały tramwaj żeby sobie poszukał innej koleżanki bo ja nią na pewno nie jestem i nie bawi mnie jeżdżenie na noc do pracy. Żulik poskamlał, poskamlał, powygrażał mi… i w tym momencie facet siedzący z tyłu nie wytrzymał i mu przy… to znaczy, no ten tego go uderzył informując że skończy się gorzej jeżeli się od innych pasażerów nie odczepi. Taki humorystyczny akcent na rozpoczęcie pracy 😉
Piękny masz ten naszyjnik, no i turban, i warkoczyki też 😀 i w ogóle dobrze Ci w fioletach. Noś częściej.