Rajski ptak
Dziś rano w drodze do pracy byłam świadkiem ciekawego szafiarskiego zjawiska. Na przystanku autobusowym, z którego zwykłam podróżować ku miejscu codziennej udręki (no, może trochę przesadziłam, bo przecież lubię swoją pracę), zastałam niewiastę, na oko bliską mi wiekiem, wielce wyróżniającą się z szarego tłumu.
Miała na sobie jaskrawozielone spodnie, których fason w procesie ewolucji utknął gdzieś pomiędzy dresami a szarawarami, markerowożółtą bluzę z kapturem i takiż ogromny szal, szczelnie otulający jej szyję. Resztę dodatków stanowiły: biało-zielony plecak, odblaskowa pomarańczowa torba z OBI, okulary słoneczne z pomarańczowymi oprawkami i szkłami o fioletowym odcieniu, takim samym, jak skórzane rękawiczki. Do tego jeszcze czerwono-biało-czarne nauszniki z główkami misia pandy.
Co ciekawsze, dla przeciwwagi całość stroju dopełniał czarny, sięgający do kostek skórzany płaszcz, elegancka parasolka w szkocką kratę oraz turkusowa mini torebka, przewieszona przez ramię na długim cienkim pasku. „Kropkę nad i” czyniły niemiłosiernie ubłocone sportowe buty (chyba niegdyś białe).
Nie byłam jedyną osobą mocno zaskoczoną tym, co zobaczyłam. Chwilę później pojawiła się młoda mama z dzieckiem w wózku, stanęła nieopodal barwnej damy i aż otworzyła usta z zadziwienia. Większość osób zgromadzonych na przystanku była równie oszołomiona. Rzecz jasna sama sprawczyni owych emocji nic sobie nie robiła z osłupiałej gawiedzi, pilnie zajęta telefonem komórkowym.
Gdy ochłonęłam nieco z lekkiego estetycznego szoku, pomyślałam sobie, jak bardzo myliłam się, w naiwności swej sądząc, że moje kolorowe ciuchy mogą robić jakieś wrażenie. Teraz już wiem, że nic bardziej mylnego! W porównaniu z tą feerią barw, ja w swoich bordowych szarawarach, czerwonopomarańczowym szalu i kolorowo haftowanym kapelutku byłam po prostu niewidzialna!
Ale bynajmniej nie rozpaczam z tego powodu. Nazywajcie to jak chcecie: innym gustem, brakiem odwagi, czy jakkolwiek inaczej, ale zdecydowanie wolę zawartość własnej szafy.Ot, chyba po prostu nie urodziłam się rajskim ptakiem…
szarawary – India Market
tunika – H&M, %
bluzka – Camaieu
naszyjnik, kolczyki – India Market
bransoletki – Shiva
pierścionek – Ganga
buty – Ambra
Podobne wpisy
Tags: Kolor, Styl i stylizacja, Szarawary, Tunika
Dziękuję. Najbardziej lubię w niej to, że ma regulowane rękawy. Mogą być długie, albo krótkie, podpięte na patkę i guziczek. Podpatrzyłam ten patent w koszulach mojego Oblubieńca. Niestety, naszyjnik z tyłu obręczy ma sprężynki, w które strasznie wkręcają się włosy. Poza tym patyna brudzi skórę, tak, że czasem wyglądam, jakbym nie myła szyi przez tydzień. 😉
swietna tunika. mam podobna, ale zielona. A ten naszyjnik to po prostu cudo!
Bardzo dziękuję. Moje włosy to takie dzikusy. Nigdy ich nie farbowałam, stąd na każdym zdjęciu ich naturalny kolor wygląda trochę inaczej.
Przepiękna stylizacja – masz cudowne włosy, będziesz wyglądała świetnie właściwie we wszystkim 🙂
xoxo
CHOCAROME