Smak czekolady
Od dzieciństwa Święta Bożego Narodzenia mają dla mnie zapach i smak czekolady, cynamonu, orzechów, miodu i innych słodkich przysmaków. A że od czekolady jestem niemal uzależniona, więc fakt ten właściwie nie powinien dziwić. Bardzo lubię również jej kolor. Przez długi czas nosiłam się niemal wyłącznie w tonacji brązowo-beżowej, z małą przerwą na intensywne fiolety. Dopiero od kilku lat w mojej szafie mieszkają też inne kolory: niebieski, zielony, pomarańczowy. Ostatnio również czerwony.
Ubrania na następny dzień przygotowuję zazwyczaj wieczorem. Wczoraj, dumając, co by tu dziś na siebie włożyć, umyśliłam sobie taki właśnie monochromatyczny, czekoladowy zestaw.
Spódnica jest nowym łupem z Allegro. Mam nadzieję, że godnie zastąpi swoją nieocenioną poprzedniczkę, którą nosiłam przez kilka ostatnich zim. Różni się od niej tym, że zamiast zwykłej gumki ma pas elastycznej ściągaczowej dzianiny. Dzięki temu grzeje i dobrze się trzyma. Gruby, naprawdę ciepły sztruks na co drugiej falbanie zdobią orientalne wzory, wyszywane z przezroczystych cekinów. Tunika to także internetowy łup. Kolczyki zaś to, jedyny jak dotychczas, zakup popełniony w Orsayu.
Najbardziej nostalgicznym elementem dzisiejszego zestawu jest kamizelka. Niegdyś była częścią ślubnego garnituru Taty. Nie mam pojęcia, jak On się w niej zapiął. A są na to dowody na zdjęciach. Mnie to się nigdy nie udało, chociaż noszę ją od podstawówki. Siłą rzeczy to najstarszy ciuch w mojej szafie. Jest przecież starsza ode mnie…
Od niej i jeszcze kilku innych rzeczy zaczęłam kiedyś majstrować własny styl ubierania się. Święta zawsze nastrajają mnie bardzo nostalgicznie. Zbiera mi się wtedy na wspomnienia. Również te szafiarskie.
spódnica, tunika – Allegro
bluzka – bazarek pod Uniwersamem
kamizelka – od ślubnego garnituru Taty
naszyjnik, bransoletka – Shiva
pierścionek – India Market
kolczyki – Orsay
buty – Ambra