Stare, nowe, pożyczone
Nie trzeba było aż ślubnego zamieszania, by tytułowe okoliczności mogły się spotkać. Właściwie w tym zestawie nie mam na sobie nic całkiem nowego, a zarazem wszystko jest nowe, bo nie pokazywane na blogu.
Sukienka czekała na swój moment dobre dwa lata. Po pierwsze była za długa, więc musiała przejść standardową krawiecką amputację. Po drugie miała stanowczo zbyt głęboki dekolt. W dodatku ozdobiony nie tylko mosiężnymi monetkami, ale również okropnymi plastikowymi paciorkami. Nie wiedzieć czemu w kolorze niebieskim.
Po wszystkich zabiegach skracania, zszywania i wypruwania wreszcie zaczęła nadawać się do noszenia. Dekolt pozostał jednak całkiem spory, więc idąc w niej do pracy musiałam czymś go przesłonić.
I tym sposobem wychynął z szafy, a właściwie z kufra, w którym przechowuję większą biżuterię, trochę zapomniany naszyjnik. Rzadko używany, bo wykonany z barwionej polerowanej kości bawolej. Ale cóż poradzić, skoro to prezent, na dodatek całkiem ładny…
Chusta w zebry, wypatrzona podczas czynionego cyklicznie buszowiska po staromiejskich sklepach indyjskich, też jeszcze nie miała szczęścia trafić przed obiektyw. Podobnie jak kolczyki, przypominające tradycyjne mosiężne obręcze kobiet z plemienia Padaung.
A co z tytułowym „pożyczonym”? No właśnie. Czy zauważyliście jakąś różnicę? Podpowiem, że chodzi o zdjęcia. A dokładniej o ich jakość, czyli sprzęt, jakim zostały wykonane.
Kilka tygodni temu zmieniliśmy aparat fotograficzny. Co prawda wciąż jeszcze nie na własny, ale tym razem trafiła nam się lustrzanka cyfrowa. Ł. już się z nią zaprzyjaźnił. Ja jeszcze się wprawiam. Świeżo rozpoczęty urlop i bliski wyjazd w plener są dobrym ku temu pretekstem.
maksi sukienka – Allegro
wdzianko – lumpeks
chusta/szal – India Market
naszyjnik – prezent
kolczyki, pierścionek – Ganga
bransoletki – India Market
Podobne wpisy
Tags: Etno, Maxi sukienka, Naszyjnik, Turban, Warkoczyki
Dziękuję. 🙂 Akurat zmniejszenie dekoltu było konieczne, bo sukienka była w ogóle trochę za duża i za długa. A niebieskie koraliki moim zdaniem zupełnie nie pasowały. No, ale o gustach się nie dyskutuje… 😉 Jak zauważę ją na Allegro, to dam Ci znać. Tak, te rękawki też mi się bardzo podobają. Obawiam się, że możesz nie doczekać. 😉 Nie wiem, jak długo narzutka była używana, zanim trafiła do mojej szafy, ale powoli rozłazi się w szwach. Praktycznie co pranie, to muszę ja cerować. 🙁 A co do aparatu, to SONY SLT-A58. Ł. się bardzo podoba. Ja jeszcze testuję.
No i zapomniałam, tak z czystej ciekawości i onanizmu sprzętowego: jaki model aparatu teraz testujecie? jak wrażenia?
Nic dziwnego że zapuszczają żurawia, bo pięknie wyglądasz 😀
Polowałam kiedyś na ta sukienkę na Allegro, odpuściłam sobie. Szkoda – nadal mi się podoba. Nawet zostawiłabym w niej te turkusowe koraliki i ten głęboki dekolt. Eh, może kiedyś jeszcze jej poszukam na aukcjach.
Niezmiernie podoba mi się narzutka z podwiniętymi rękawkami. Cudo. Jakby Ci się kiedyś znudziła, chętnie przygarnę.
MadamLavender: Dziękuję. 🙂 Miejskie i mocno złagodzone. 😉
Izaraj: Mmm, ciepłe „kakałko” z mleczkiem… Pycha… 😉 A co do większego dekoltu, to w pracy nie tyle zabroniony, co trochę krępujący. Po prostu gdy siedzę przy stanowisku obsługi czytelników, mającym postać biurka z czymś na kształt wysokiej lady, czytelnicy płci brzydszej dość bezceremonialnie „zapuszczają żurawia”. 😉
Jak dla mnie to dekolt jest ok, ale rozumiem, ze do pracy niekoniecznie:)
Ten odcień brązu jest bardzo przyjemny, kojarzy mi się z ciepłym kakao:)
Cudnie 🙂 safari 😀
Zapraszam do siebie 😉
Dziękuję. 🙂
REWELACJA 🙂