Wersja poprawiona
Dzięki zachomikowanym zapasom nieodebranego ubiegłorocznego urlopu w tym roku mój długi weekend majowy jest naprawdę bardzo długi, ponieważ udało mi się go rozciągnąć aż na dwa tygodnie. Odpoczywam więc, a i owszem. Ale bynajmniej nie w systemie „do góry brzuchem”.
Zabrałam się za wiosenne porządki i systematycznie doprowadzam do ładu, co się tylko da. Na pierwszy ogień tradycyjnie poszła szafa. I znowu wyłuskałam z niej dwa wielkie wory. Plus jeden mniejszy… O tym, gdzie dokładnie wywędrowała ich zawartość, opowiem przy innej okazji.
Porządkuję też wirtualne zasoby, w tym również fotograficzne. I jak to zwykle przy takich okazjach bywa, znajduję różne zapomniane „perełki”.
Bardzo podobny zestaw już pokazywałam kiedyś na blogu (tutaj). Jednak w pierwotnej wersji coś mi zgrzytało. Wrodzony perfekcjonizm, niczym uprzykrzona mucha, brzęczał mi w głowie: Może by to jeszcze poprawić?
No to poprawiłam. I chyba się udało. Chociaż, gdy patrzę na poniższe zdjęcia, zastanawiam się, czy bez naszyjnika z weneckiego szkła nie byłoby lepiej? Oj, znów coś brzęczy…
szarawary, wdzianko – India Market
tunika – Ganga, %
chusta/szal – lumpeks
kolczyki -Orsay, %
naszyjnik – pasmanteria osiedlowa
bransoletka, pierścionek – India Market
Podobne wpisy
Tags: Orient, Szarawary, Tunika, Turban, Warkoczyki
Dziękuję. Hmmm, dojrzalsza powiadasz… Ciekawe… 😉
Ta stylizacja bardziej mi się podoba niż te poprzednie, jest jakaś dojrzalsza…
Podobają mi się czarno-białe zdjęcia:)
Racja. U mnie jedynym obowiązkowym „punktem programu” są kolczyki. No, może jeszcze pierścionek.
Myślę, że byłoby lepiej, ale ja w bizuterii jestem oszczędna, jak mam kolczyki, naszyjnik i bransoletkę, to juz się czuję za bardzo obwieszona.